Dragon Ball AZ logo by Gemi

Dark Kaioshin Saga

Część druga: Wróg

024 | 025 | 026 | 027 | 028 | 029 | 030 | 031 | 032 | 033 | 034 | 035 | 036 | 037 | 038 | 039 | 040 | 041 | 042 | 043 | 044 | 045 | 046 | 047 | 048 | 049 | 050 | 051 | 052 | 053

Rozdział XLVI - Wymiar Future Trunksa

  Son Goten otworzył oczy. Znajdował się w jakimś nieznanym mu pomieszczeniu, leżąc na dość twardym łóżku. Było ciemno.
  "Gdzie ja jestem?" - pomyślał. - "Jak się tu znalazłem?".
  - Obudziłeś się? - półsaiyan usłyszał znajomy głos. - Jak się czujesz?
  - Dobrze... - powiedział niepewnie Goten, poznając osobę, z którą rozmawia. - Bulmo, to pani?
  - Tak jakby - jego rozmówczyni wyszła z cienia, rzeczywiście była to Bulma Briefs, ale wyglądała nieco inaczej niż Goten ją zapamiętał, miała dłuższe, związane w kitkę włosy i funkcjonalny kombinezon technika zamiast codziennego stroju domowego. - To dobrze, że mój syn nie zranił cię poważnie.
  - Trunks? Gdzie on jest? Gdzie ja jestem? Ostatnie co pamiętam... Czy ja zginąłem?
  - Ależ nie - uśmiechnęła się smutno Bulma. - Zostałeś uratowany przez mojego dobrego przyjaciela, Bulma wskazała na postać stojącą dalej w cieniu. Goten nie tylko do tego momentu jej nie widział, ale nawet nie wyczuł. Osobnik wyszedł z mroku, Goten nie dowierzając własnym oczom ujrzał nikogo innego jak swego ojca.
  - Tato? - półsaiyan z trudem opanował napływające do jego oczu łzy. - Ty... Ty żyjesz?
  - Nie. - Goku wskazał aureolkę nad swoją głową. - Nie żyję, ale też nie jestem twoim ojcem, Gotenie. Tak się nazywasz, prawda? - dopiero teraz Goten zauważył, że Son Goku ma na sobie pomarańczowy strój treningowy, a nie jak jego ojciec niebieską koszulę i żółtawe spodnie, półsaiyan przygryzł wargę starając się opanować jej drżenie, nie chciał okazać słabości. - Jestem Son Goku z tego wymiaru - wyjaśnił Saiyan.
  - Tak, jestem Son Goten. To znaczy, że mój ojciec...
  - Wszystko w porządku - powiedział tamten uspakajającym tonem. - On żyje. To znaczy, nie tyle żyje, co nie jest martwy.
  - Hę?
  - Dabura zamienił go w kamień, posąg mamy tutaj. Zabraliśmy go, zanim pół miasta uległo zniszczeniu.
  - Naprawdę? - ucieszył się Goten, nawet nie starając się ukryć swej radości. - To wspaniała wiadomość! Nie wszystko jeszcze stracone! Tato... To znaczy Son Goku, uratowałeś mnie. Dziękuję.
  - To było proste. Po prostu teleportowałem cię zanim pocisk Trunksa sięgnął celu. Nie byłbym w stanie z nim walczyć, jestem zbyt słaby.
  - Czy możecie mi wyjaśnić co się stało? - zapytał Goten. - Wiem już, że jestem w wymiarze Trunksa z przyszłości, ale dlaczego wszystko jest w takim stanie? Dlaczego Trunks jest po stronie Babidiego?
  Bulma posmutniała.
  - Może ja to opowiem - powiedział Goku. - Wszystko obserwowaliśmy z zaświatów razem z Gohanem i resztą. Będę się streszczał... Kiedy Trunks powrócił z waszego wymiaru był znacznie silniejszy od androidów i pokonał je podobnie jak później Cella. Nie miał z tym problemów. Wszystko wydawało się w porządku dopóki cztery miesiące później z kosmosu nie przybył inny Saiyan... niejaki Paragas, ze swoim synem, Brollym.
  - Brolly! Racja! Przecież musiał istnieć także w tym wymiarze.
  - Znasz ich? To oszczędzi trochę wyjaśnień. Wiesz w takim razie jak potężni byli...
  - Owszem. Czy Trunks dał radę pokonać Brolly'ego?
  - Nie - powiedziała Bulma. - Przegrał. Został ciężko ranny. To cud, że w ogóle wyzdrowiał. Odradzałam mu dalszą walkę, nie miałby szans. Był wściekły. Paragas i Brolly rządzili Ziemią, zabijając każdego kto im się sprzeciwił. Było gorzej niż gdy szalały androidy... Wtedy zjawił się pewien kosmita, Babidi.
  - Wiem kim jest Babidi - powiedział Goten. - Także spotkaliśmy go w naszym wymiarze.
  - Tak? - W głosie Goku dało się wyczuć podziw, najwyraźniej Saiyani z tamtego wymiaru poradzili sobie także z tym zagrożeniem. - No więc... Babidi zaoferował Trunksowi pomoc. Powiedział, że może zwiększyć jego moc tak, że zdoła pokonać Brolly'ego i Paragasa. Trunks zgodził się i Babidi przemienił go w Majina.
  - Ale tata mówił mi, że Babidi może opanować tylko złe istoty - powiedział Goten.
  - Trunks sam się na to zgodził. Gdyby próbował się bronić, Babidiemu by się nie udało, ale on bardzo chciał walczyć z Brollym i Paragasem.
  - Zwyciężył?
  - Walka nie została doprowadzona do końca. Babidi wysysał energię z ran wszystkich trzech wojowników. Potrzebował jej do uwolnienia potwora o imieniu Buu.
  - Racja! Czy udało mu się go uwolnić?
  - Owszem. Buu zaatakował Paragasa i Brolliego, ale nawet z pomocą Trunksa i tego demona, Dabury, walka była wyrównana.
  - To mnie nie dziwi - Goten dobrze pamiętał moc Brolliego. - Ale zgaduję, że ostatecznie Babidi jednak wygrał?
  - Tak. Babidi opanował Paragasa, tak jak Trunksa wcześniej, a Buu wchłonął Brolly'ego - powiedział Goku. W ten sposób wszyscy wojownicy na Ziemi są pod jego kontrolą. Od tamtej pory sytuacja wydawała się nam beznadziejna. Nie został już nikt kto mógłby walczyć po naszej stronie.
  Goten zamyślił się.
  - Teraz już ktoś jest. Ja i mój ojciec pokonamy ich.
  Goku pokręcił głową.
  - Sam jesteś za słaby, a twój ojciec to przecież posąg.
  - Wystarczy, że zabiję Daburę, a czar pryśnie - powiedział Goten. - Jestem silny, a mój ojciec jest ode mnie jeszcze mocniejszy. Uda nam się.
  Bulma i Goku byli zaskoczeni słowami półsaiyana.
  - Mam nadzieję, że wiesz co mówisz - powiedziała matka Trunksa. - Ten świat stracił już nadzieję, obyś nie dawał kolejnej, fałszywej...
  - W naszym świecie mój ojciec pokonał zarówno Buu jak i Brolly'ego i to dość dawno temu. Od tamtego czasu znacznie się wzmocnił. Przypuszczam, że sam wystarczyłby, żeby wam pomóc, a przecież ma jeszcze mnie. Poczyniłem ostatnio ogromne postępy.
  Bulma uśmiechnęła się blado.
  - Przypominasz mi naszego Goku w jego młodości. Też zawsze palił się do walki.
  - Jeśli uważasz, że teraz go przypominam to musiałabyś mnie zobaczyć, kiedy mam tak długie włosy jak tata - powiedział Goten szczerząc zęby w uśmiechu. - Wyglądamy jak bracia bliźniacy, właśnie dlatego się obciąłem.
  - W takim razie przygotuję coś do jedzenia. Zgaduję, że nie odmówisz?
  - Świetny pomysł! - krzyknęli jednocześnie Goku i Goten.
  Bulma wyszła. Dwaj Saiyani zostali sami.
  - Mam małe pytanie - powiedział Goten. - Czy nie powinieneś być teraz w zaświatach?
  - He, he - uśmiechnął się zakłopotany Goku. - Urwałem się stamtąd, żeby ci pomóc.
  - Ale to chyba zabronione...
  - Owszem, ale podobno wolno mi wyjść za specjalnym pozwoleniem, na dwadzieścia cztery godziny - wyjaśniał Goku.
  - No tak. Mój ojciec tak zrobił jak miałem siedem lat. Ale... dostałeś to pozwolenie?
  - Nie... ale chyba nie wrzucą mnie za to od razu do piekła, co?
  Goten gestem pokazał, że nie ma pojęcia. Przez chwilę obaj wojownicy milczeli.
  - Dlaczego nie walczyłeś z Trunksem? - zapytał w końcu Goku.
  - Hę?
  - Gdyby nie ja, zginąłbyś. Dlaczego z nim nie walczyłeś? Mogłeś go pokonać.
  - Wiem... ale... Trunks to mój najlepszy przyjaciel.
  - W twoim wymiarze?
  - Tak.
  - To nie może cię powstrzymywać od walki! To nie jest Trunks którego znasz. To sługus Babidiego, musisz zapamiętać, że on jest teraz wrogiem.
  - Mój ojciec nigdy by się tak łatwo nie poddał - powiedział Goten. - Szukałby sposobu na zdjęcie zaklęcia z Trunksa.
  - Ty i twój ojciec pochodzicie z innej rzeczywistości, prawdopodobnie szczęśliwszej. Tutaj musimy myśleć przede wszystkim o przyszłości świata i wszechświata. Tu nie ma już Smoczych Kul, które mogłyby naprawić nasze błędy.
  - A Namek?
  - Zniszczona przez Babidiego... Po tym jak Trunks powiedział mu o Smoczych Kulach, czarnoksiężnik poleciał tam, ale Nameczanie nie chcieli mu zdradzić hasła do kul i zniszczył planetę.
  - Rozumiem. W naszym wymiarze Namek także już nie istnieje...
  - Naprawdę?
  - Tak, ale to nieważne. Znajdę jakiś sposób by pomóc Trunksowi.
  - Goten! - podniósł głos Goku. - Nie możesz się wahać przed zabiciem go, jeśli to będzie konieczne!
  - Nie! - krzyknął półsaiyan. - Nie pozwolę Trunksowi umrzeć po raz drugi!
  To mocno zdziwiło Goku.
  - Po raz drugi? - zapytał.
  - W moim wymiarze Trunks zginął na moich oczach, a ja nic na to nie mogłem poradzić. Byłem zbyt słaby. - Tu Goten przerwał na chwilę. - Teraz jestem silniejszy. Dość silny by mu pomóc. Zmuszę Babidiego do zdjęcia zaklęcia.
  - Musimy zacząć od zabicia Dabury - doszedł Saiyanów głos Bulmy. - Sam nie zdołasz zmusić Babidiego do niczego. Będziesz potrzebował pomocy swojego ojca.
 
  Babidi był bardzo niezadowolony ze swoich wojowników i nie wahał się im tego okazać. Czarnoksiężnik, podrzucając w dłoni sakiewkę z Senzu jednocześnie piorunował wzrokiem klęczących przed nim Trunksa i Daburę.
  - Czy wiecie od jak dawna próbuję znaleźć przejście do wymiaru o którym opowiadałeś, Trunks? Od dwóch lat wykorzystuję wszystkie dostępne sobie środki, by się tam dostać, jak na razie bezskutecznie. Wy zaś dodatkowo zawodzicie mnie przy każdej okazji. Najpierw nie udaje wam się zmusić Nameczan do gadania i dodatkowo niszczycie ich planetę, rujnując jedyny sposób zdobycia dla mnie nieśmiertelności.
  - Panie, ja... - zaczął Trunks.
  - Cisza! - zagrzmiał Babidi, który potrafił wydobyć z siebie głos godny kogoś dwukrotnie wyższego. - Teraz ja mówię! Później, kiedy każę wam odnaleźć twoją matkę, która mogłaby skonstruować urządzenie umożliwiające nam dostanie się do wymiaru, gdzie Smocze Kule jeszcze istnieją, wy ją zabijacie.
  - Ależ... - Dabura chciał coś powiedzieć.
  - Zamknąć się! - Trunks i Dabura skulili się ze strachu. - Jeszcze raz mi przerwiecie to oddam was obu Buu na pożarcie! - Obaj słudzy wiedzieli, że Babidi mówi poważnie, bez wahania mógł poświęcić ich by wzmocnić swojego ulubionego potwora. - Teraz zaś, kiedy pojawia się dwóch przybyszy z tamtego wymiaru, zabijacie obu, nie wypytawszy wcześniej jak się tu dostali. Czy wiecie gdzie jeszcze mogę znaleźć takich dwóch kretynów jak wy? - Obaj wojownicy przezornie milczeli. - Odejdźcie!
  Dwaj słudzy opuścili salę tronową Babidiego, szczęśliwi, że skończyło się tylko na wrzeszczeniu.
  - Panie - powiedział niski, czerwonoskóry kosmita o białych włosach i spiczastych uszach, jeden z pomocników Babidiego. - Wydaje mi się, że chyba wiem jak ta dwójka się tu znalazła.
  - Czyżby? - zapytał z powątpiewaniem czarnoksiężnik.
  - Jak wiesz badałem trochę tę planetę i wydaje mi się, że w tym tak zwanym "Boskim Pałacu" znajduje się przejście do innego wymiaru.
  - Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?
  - Ponieważ sądziłem, że jest nieaktywne, zniszczone. Skoro jednak ta dwójka pojawiła się dokładnie w Boskim Pałacu, a Paragas nie znalazł żadnego statku to chyba oznacza, że oni właśnie tamtędy przybyli.
  - Może i tak, ale jak je uaktywnili?
  - Tego nie wiem, ale skoro udało się to dwóm Saiyanom to tym bardziej uda się nam.
  - Racja. W takim razie zajmiemy się tym od razu. Przygotuj wszystkich, ruszamy.
 
  Goten stał przed kamienną statuą przedstawiającą swojego ojca. Posąg na szczęście nie był uszkodzony.
  "Nie martw się, tato. Za kilka chwil będziesz znowu sobą" - pomyślał, zaciskając zęby. Półsaiyan odzyskał już siły i był gotów do walki.
  - Nie wspominaj tam o mnie - powiedziała Bulma. - Oni myślą, że ja nie żyję i niech tak zostanie. A przede wszystkim pamiętaj, że musisz zabić Daburę. Sam nie dasz rady pokonać wszystkich.
  - Wiem. Jeśli Buu wchłonął Brolly'ego, to nie mam zamiaru się z nim mierzyć samotnie.
  - Nie sądzę by w ogóle przywołali Buu - stwierdził Goku sucho.
  - Przywołali?
  - Tak, trzymają go zamkniętego w takiej kuli, bo zbyt trudno było go kontrolować.
  - Rozumiem. - Goten pokiwał głową. - To ułatwia sprawę.
  - Wcale nie. Przecież są jeszcze Trunks i Paragas.
  - Paragas? - zdziwił się półsaiyan. - Ojciec Brolly'ego? Kiedy tata o nim opowiadał nie wspominał, żeby był specjalnie potężny...
  - Żartujesz? - tym razem to Goku był zaskoczony. - Przecież Paragas jest znacznie silniejszy od swojego syna!
  - Naprawdę? - zdziwił się Goten. Pamiętał moc Brolliego. Czy było możliwe by jego ojciec był jeszcze mocniejszy? - Trudno mi w to uwierzyć. Może w tym wymiarze Brolly nie jest tak potężny jak u nas... - Goten zamyślił się na moment. Coś mu nie pasowało w tej całej układance. - To nic nie zmienia, ruszam - powiedział w końcu.
  - Złap się mnie, teleportuję cię - powiedział Goku.
  - To nie będzie konieczne - uśmiechnął się Goten, umieszczając dwa place na czole.

Koniec rozdziału czterdziestego szóstego.

Jak bardzo ten wymiar zaskoczy jeszcze Gotena?


-> Wstęp <- | Rozdział XLV <- | -> Rozdział XLVII

Autor: Vodnique




Kopiowanie, publikowanie i rozpowszechnianie jakichkolwiek materiałów należących do tego serwisu bez wiedzy i zgody ich autorów jest zabronione.
Wykorzystanie nazewnictwa i elementów mangi/anime Dragon Ball/Dragon Ball Z/Dragon Ball GT lub innych tytułów nie ma na celu naruszania jakichkolwiek praw z nimi związanych.